Z Bangkoku z lotniska Suvarnabhumi przylecieliśmy na lotnisko Mactan-Cebu International na filipińskiej wyspie Cebu. Lot trwał 4 godziny liniami Philippine Airlines. A z Cebu promem przypłynęliśmy na wyspę Panglao (port Tagbilaran City Sea Port). Rejs trwał 1,5 godziny.
Waluta. Peso filipińskie.
Położenie. Wyspa Panglao to jedna z najczęściej odwiedzanych przez turystów wysp na Filipinach. Jest połączona mostem z większą wyspą Bohol.
Cała podróż z Bangkoku do naszego hotelu, wraz z odprawą paszportową na lotnisku, czekaniem na prom, negocjacjami z taksówkarzami, dojazdem do hotelu, trwała około 9 godzin. Po drodze nie znaleźliśmy godnego zaufania miejsca na obiad. Przy marinie na wyspie Panglao znajdowały się budki z czymś w rodzaju hamburgerów, od pierwszej chwili otoczyły nas małe dzieci, rozkrzyczane i jak zrozumieliśmy chciały, aby im coś kupić lub dać pieniądze. To jest sytuacja, która później powtarzała się, a dzieci proszące o pieniądze wchodziły nawet do restauracji. Efekt był taki, że gdy dojechaliśmy do naszego hotelu byliśmy wykończeni.
Panglao.To jest właśnie Azja
A w hotelu okazało się, że nasza rezerwacja z booking.com została anulowana z nieznanych powodów. Właścicielka powiedziała, żebyśmy niczym się nie martwili, bo zrobiła nam rezerwację w sąsiednim hotelu. Tylko, że ten sąsiedni hotel był o niższym standardzie. Gdy weszliśmy do pokoju okazało się, że wszystkie sprzęty, klimatyzacja i czystość są OK, ale nie ma basenu i ogrodu. Hotel, który zarezerwowaliśmy miał basen, restaurację, ogród, barbecue, udogodnienia w postaci hamaków, huśtawek i tak dalej. Właścicielka stwierdziła, że właściwie, to nie powinniśmy być rozczarowani, bo dowolnie możemy korzystać z basenu w jej hotelu i wszelkich udogodnień. Zostaliśmy. Zmęczenie zwyciężyło.
Gdy wybraliśmy się już pierwszego dnia po kolacji na basen do hotelu, w którym anulowano nam rezerwację, zobaczyliśmy taką scenę. Trzech Europejczyków, zgaduję, że byli to Niemcy, podjechali taksówką pod hotel i zapytali o wolne pokoje. Właścicielka, ta sama, która anulowała naszą rezerwację, powiedziała, że nie ma wolnych pokoi i muszą szukać dalej. Mężczyźni zaczęli wypytywać, czy w okolicy są inne hotele z basenem i blisko plaży. Wywiązała się rozmowa z właścicielką, podczas której ona zaproponowała, że owszem może przesunąć rezerwacje i przyjąć ich, ale to będzie kosztowało więcej. Turyści zgodzili się. Widać nie byliśmy jedynymi turystami, którzy mieli pecha i stracili rezerwację. Tak o to działy się hotelowe biznesy na wyspie Panglao. Nazwa tego hotelu to Nickles Park Resort i cały czas jest dostępny na booking.com.
Jedzenie na wyspie Panglao
W pierwszych dwóch dniach pobytu zdecydowaliśmy się na odpoczynek, głównie na plaży Alona Beach. To jest najbardziej znana i zagospodarowana plaża na wyspie. Ja byłam po dość intensywnym czasie w pracy w Bangkoku i bardzo potrzebowałam odpoczynku. Przyzwyczajona do Tajlandii, Malezji i Singapuru, wydawało mi się, że na Filipinach jedzenie będzie równie dobre jak w tych krajach. Okazało się, że główne potrawy to grillowane mięso i ryby.
Niestety grillowane raczej na brązowo/czarno. Mocno spalone mięso lub owoce morza, to akurat nie mój smak. Znalezienie jedzenia lżejszego niż steki, wcale nie było łatwe. W okolicy hotelu znajdował się mały sklep, ale większość produktów to ryby w puszce, masło orzechowe i chleb tostowy. Byliśmy w tropikach, a musiałam szukać owoców i warzyw! Gdzie są kokosy?!
Ratunkiem okazała się właśnie Alona Beach. Tam znaleźliśmy restaurację z jedzeniem trochę przypominającym tajskie lub chińskie, z warzywami, sosami na bazie mleka kokosowego i ryby, które nie były przypalone.
O Filipinach i wyspie Panglao pisałam również tutaj https://aleksandratabor.com/filipiny-bohol-i-panglao-rafa-koralowa-atrakcje/