Kradzieże, narkotyki, gwałty i morderstwa w Tajlandii.
Już na początku wyjaśniam, że Tajlandia i jest bezpiecznym krajem. Bangkok pomimo tego, że sprawia wrażenie chaotycznego, też jest bezpieczny, nigdy nic złego nie wydarzyło się pomimo, że mieszkałam w jednej z bardziej uczęszczanych okolic w Bangkoku. Czy kradzieże w Tajlandii są częste i jak to jest z ogólnym bezpieczeństwem w Tajlandii?
1. Kradzieże
Kradzieże zdarzają się wszędzie, ale Tajlandia jest raczej unikalna pod tym względem. Taka sytuacja. Noc na plaży na wyspie Ko Phi Phi. Na plaży znajduje się wiele barów dla turystów, im późniejsza noc, tym więcej osób jest pijanych. Bary dla przyciągnięcia turystów organizują konkursy i zawody. Popularne jest np. przechodzenie pod liną, a osoby które zdejmą spodnie, bluzkę, biustonosz, bokserki, otrzymują dodatkowy kubełek z alkoholowym drinkiem. Tłum turystów i obsługa baru, ciemno, pokazy żonglowania palącymi się pochodniami. I w tym całym tłumie zobaczyłam jak z piasku pomiędzy ludźmi, jeden z pracowników sprzątających w barze, podnosi zgubiony telefon i pyta stojące w pobliżu osoby, czy zgubiły telefon. Ponieważ nikt nie przyznała się do telefonu, pracownik zaniósł ten telefon do baru, a barman nakleił na nim jakąś karteczkę i odłożył.
Co działo się dalej, to nie wiem, być może zgłosił się właściciel telefonu, a może nie. Tajowie, którzy są gospodarzami domu, baru, hotelu, sklepu… chcą, aby wszyscy klienci, goście czuli się bezpiecznie i byli zadowoleni. Owszem oszukują, ale w sposób, który wydaje się im mniej oczywisty. Takie bezczelne kradzieże, jak wyrywanie torebek, kradzieże telefonów nie zdarzają się. Także spokojnie – kradzieże w Tajlandii są rzadkie. Mi samej nie zdarzyły się nigdy. Nie znam nikogo spośród znajomych, którzy byli w Tajlandii i zostaliby okradzeni.
2. A opróćz kradzieży? Morderstwa?
Umówmy się, że jednak kradzieże są łagodniejszym typem sytuacji, która może spotkać turystów.
Pewnego razu powiedziałam swoim kolegom w pracy, że wybieram się na wyspę Koh Tao i zapadła cisza. Koh Tao słynie z pięknych plaż i widoków, dlatego zdziwiłam się, że moi Tajscy znajomi nic nie powiedzieli. Cóż, ta wyspa nie ma dobrej prasy. W 2014 roku została tam zamordowana para brytyjskich turystów, a dziewczyna przed zabójstwem została zgwałcona. Tajskie władze aresztowały i skazały na karę śmierci (w Tajlandii jest kara śmierci) dwóch birmańskich emigrantów pracujących na tej wyspie. Ostatnio ta kara została złagodzona aktem królewskiej łaski do kary dożywocia.
Na wyspę pojechałam z przyjaciółką, którą poznałam w Tajlandii Marie (Francuzka o pochodzeniu tunezyjskim), cała podróż i pobyt na wyspie wspominam bardzo dobrze, a po powrocie opowiedziałam o wszystkim swoim znajomym Tajom. Gdy zapytałam ich wprost, co myślą o tej historii z brytyjskimi turystami, odpowiedzieli, że raczej para turystów nie była celem ataku, tylko znaleźli się w niewłaściwym miejscu i czasie. Być może obserwowali porachunki miejscowej mafii, a może niepotrzebnie chcieli komuś pomóc i wplątali się bójkę.
Nie wiemy, co wydarzyło się tam, a birmańscy pracownicy raczej nie zabili tych turystów, tylko urządzono im pokazowy proces. Morał tej historii jest jednak prosty. Należy unikać mieszania się w kłótnie i bójki miejscowych. Raz na jakiś czas media podają historie z Tajlandii o strzelaninach, porachunkach mafii lub rozbojach. Jednak są to niezwykle rzadkie wydarzenia i nigdy nie są skierowane przeciwko turystom. Niestety, turyści mogą być przypadkowymi ofiarami.
3. Narkotyki w Tajlandii
Kilka lat temu słyszałam o historii Polaka, który został skazany w Tajlandii za przemyt narkotyków. Napisał książkę „12 x śmierć” o 6-letnim pobycie w tajskich więzieniach. Wspominam o tym, aby uzmysłowić, że turyści w Tajlandii siedzą w więzieniach za posiadanie i przemyt narkotyków, a to, że są obcokrajowcami nic nie zmienia. A narkotyki tam są wszędzie, a szczególnie tam gdzie turyści.
Ponieważ sama mieszkałam w centrum miasta, to widziałam handel narkotykami często. Na mojej ulicy codziennie po zmroku pojawiali się Panowie, niektórzy o ciemnej skórze, wyczekujący na klientów. Nigdy nie widziałam, aby kogoś zaczepiali, nie widziałam też policji, co daje do myślenia, bo narkotyki są całkowicie nielegalne w Tajlandii. Tak, nawet w kraju uśmiechu jest mafia, szajki oszustów, handel ludźmi i narkotykami. Posiadanie narkotyków (w tym grzybków) jest karane długoletnim więzieniem, w najgorszym przypadku śmiercią. Niestety, zwiedzeni uśmiechami miejscowych, pozorną życzliwością można stać się ofiarą. Ktoś może podrzucić naiwnemu turyście narkotyki, możemy otrzymać prezent, nawet policja może nam coś podrzucić. W takich sytuacjach jesteśmy bez szans na wytłumaczenie się.
Co robić, aby uniknąć kłopotów i kradzieży?
Nie należy ufać nowopoznanym ludziom. Nie łamać prawa, a narkotyki są nielegalne, dlatego, nie pytajcie o nie, nie szukajcie ich, zawsze odmawiajcie, gdy ktoś je proponuje. Pilnujcie swoich rzeczy. W procederze handlu uczestniczą też inni obcokrajowcy, a nawet policja. Także trzeba pilnować swoich rzeczy. Należy unikać dziwnych, niebezpiecznych sytuacji. Należy unikać konfliktów z Tajami i nie angażować się w ich wewnętrzne sprzeczki.
Chociaż wiem, że to oczywiste, to gorzej z zastosowaniem w praktyce. Podczas podróży promem zazwyczaj jest jedno miejsce na złożenie bagaży. To miejsce jest to ogólnodostępne miejsce dla wszystkich. Jeśli nie będziesz gapić się na swój bagaż tylko chodzić po pokładzie, to można mieć pecha i ktoś może podrzucić ci niespodziankę lub ukraść. Tak sam w autobusach, barach, dyskotekach…
4. Ogólne procedury bezpieczeństwa, prawo budowlane… pożar
Napisałam o kradzieżach i przestępstwach, a jak to jest z ogólnym bezpieczeństwem? Nie wygląda to dobrze. Pewnego razu w biurze, w którym pracowałam, ja i moi koledzy poczuliśmy zapach spalenizny. A jest to budynek z 52 piętrami, jeden z bardziej nowoczesnych w Bangkoku. Uznaliśmy, że w biurowej kuchni ktoś przypalił obiad, dlatego zostaliśmy przy swoich biurkach. Po kilku minutach pojawiła się dym i ludzie zaczęli kaszleć. Zdecydowaliśmy, że wyjdziemy na korytarz. A tam był również dym. Poszliśmy do wind, a tam zgromadziła się już grupa ludzi z naszej firmy. Ja i moi koledzy wsiedliśmy do jednej z win i zjechaliśmy na parter (polskie procedury bezpieczeństwa mówią o korzystaniu ze schodów podczas ewakuacji, ale w Tajlandii nie było ćwiczeń ewakuacyjnych).
Czekając przed budynkiem rozmawiałam ze swoimi kolegami z pracy. Jedna z koleżanek – Tajka spojrzała na mnie i powiedziała „widzisz, to jest Tajlandia, jest pożar, a nie włączył się alarm przeciwpożarowy”
Niestety tak to działa, prawo i procedury to jedno, a ich wykonanie to drugie. Ta historia skończyła się dobrze, a dym faktycznie był przez przypalony obiad.
5. Plątanina kabli na słupach
Standardowym widokiem w Tajlandii jest plątanina kabli, niektóre z nich zwisają nisko nad chodnikiem lub ulicą. Czy jest w nich prąd – nie mam pojęcia, ale wygląda to mało bezpiecznie. Niestety, gdy jakaś linia psuje się, nikt nie wymienia jej na nową, a po naprawie nie usuwa starej. Zwyczajnie jest dodawany nowy kabel z podłączeniem do prądu np. do domu i w efekcie, linie elektryczne są plątaniną kabli, częściowo starych, nowych, czynnych i nieczynnych.
6. Łodzie i promy.
Taka sytuacja. Jesteśmy na łódce na środku morza, wracamy z wycieczki na jedną z wysp na Morzu Andamańskim. Zachodzi słońce i nasz przewodnik proponuje, abyśmy zatrzymali się i pooglądali zachód słońca. Robi się ciemno, duże fale uderzają w burtę małej łódki i decydujemy, że chcemy wracać. A naszemu przewodnikowi urwał się sznurek, którym pociągał, aby uruchomić silnik.
Udało się doczepić sznurek i uruchomić silnik. Przez chwilę myślałam, że utknęliśmy na morzu bez jedzenia i z kończącą się wodą, ale udało się ; )
To jest właśnie Tajlandia, prąd i technologie są, ale wykonane i serwisowane są w taki sposób, że trudno się temu nadziwić.
Oszustwa i scamy to oddzielny temat – zapraszam do przeczytania tutaj
Tajlandia, oszustwa, scamy, naciąganie. Jak rozpoznać i uniknąć? - Aleksandra Tabor.
[…] O bezpieczeńśtwie w Tajlandii możesz więcej przeczytać tutaj […]